Hiroszima, Nagasaki, Mururoa. Emocje, które może rozładować tylko bomba...
Jest rok 1972. Grupa młodych rekrutów wyrusza okrętem wojennym na atol Mururoa. Nie znają celu swojej wyprawy, choć wiedzą, że przyszło im uczestniczyć w wyjątkowej misji. Podróż przebiega niczym wakacyjna wyprawa na rajską wyspę. Chłopcy grają w karty, łowią ryby i piją alkohol ukradkiem wynoszony z kapitańskiej mesy. Są młodzi i nie zadają zbędnych pytań. Jednak ładunek, który znajduje się pod podkładem, i związana z nim tajemnica, zaczyna psuć beztroską atmosferę.
Atol Maurora leży w Polinezji Francuskiej. Według raportu Rady ds. Bezpieczeństwa Nuklearnego i Promieniotwórczości może zapaść się pod wodę, wywołując tym samym wysokie fale, mogące osiągnąć wysokość do pięciu metrów. Rozchodziłyby się one z szybkością 600 kilometrów na godzinę, całkowicie niszcząc sąsiedni atol Tureia, zamieszkiwany przez ponad 300 osób. Winę za taki stan rzeczy ponoszą ćwiczenia z wykorzystaniem broni atomowej. Rozpoczęły się one tam w połowie lat 70. a skończyły dopiero w połowie 90. Słuszność ich przeprowadzania wciąż dzieli francuską opinię publiczną.
„Poetycka opowieść o dojrzewaniu z wielką historią w tle. (...) Belgijska reżyserka Marion Hänsel, której poprzedni film Kiedy wiatr uniesie piasek był przed kilku laty w programie festiwalu Nowe Horyzonty, koniec pewnej epoki pokazuje w Czarnym oceanie z pomocą metafory. Dla Massiny i Moriaty'ego rejs na Mururoa to koniec wieku niewinności i beztroski. Poczucie winy za to, co wydarzyło się na Pacyfiku, już zawsze będzie na nich ciążyć. Tak, jak na całym społeczeństwie zachodnim.” Karolina Pasternak, Festiwal Transatlantyk - inf. prasowa
ZWIASTUN: