kpb

Marsjanin Mercano

tytuł oryginalny: Mercano, el marciano

reżyseria: Juan Antín

czas trwania: 72 min.
produkcja: Argentyna 2002
premiera: 2006-10-13

Nagroda Specjalna Jury MFF Annecy 2002
Nagroda Publiczności MFF Sitges, Barcelona 2002

MFF San Sebastian 2002
MFF Berlin 2003

Argentyńska animacja dla dorosłych.

Najśmieszniejszy film wyprodukowany w Argentynie od wielu lat. Posiada wszystkie cechy niezbędne do tego, aby stać się filmem kultowym.
- Clarín (największa gazeta codzienna w Argentynie)


Tytułowy Mercano to spokojny mieszkaniec Marsa. Pewnego dnia sielankowe życie kosmity zakłóca spadająca sonda, która zabija jego 'Coś-na-kształt-psa'. Zrozpaczony Mercano wysłuchuje paradoksalnej informacji pochodzącej z innej planety: przybywamy w celach pokojowych i nie chcemy nikogo skrzywdzić. Pałający żądzą zemsty za rozkwaszenie swojego pupila Mercano, wybiera się na Ziemię, aby wyrównać porachunki z jej mieszkańcami.

Sprawy się nieco komplikują, kiedy jego statek kosmiczny ulega uszkodzeniu. Marsjanin ląduje awaryjnie w Buenos Aires, gdzie każda chwila przynosi zupełnie nowe i zaskakujące wydarzenia. Mercano trafia w ręce szefów międzynarodowej Korporacji, którzy przy pomocy jego nieziemskich umiejętności pragną zmonopolizować światowe rynki...

Marsjanin Mercano powstał bez udziału wielkich firm, które zwykle finansują kosztowną produkcję pełnometrażowych filmów animowanych, i dbają by efekt końcowy był atrakcyjny dla masowego widza, a najlepiej dla całej rodziny, z czego bezlitośnie kpią twórcy Marsjanina Mercano. Jak to często bywa w sztuce, ograniczenia stały się wyzwaniem i dzięki nim powstał film oryginalny, zrodzony z pasji,  a nie z kalkulacji. Doceniło to Jury najważniejszego w świecie festiwalu filmów animowanych we francuskim Annecy przyznając twórcom swoją Nagrodę Specjalną.

Mercano, zanim wystąpił w filmie pełnometrażowym, był bohaterem serii krótkich filmów emitowanych w telewizji. Dzięki nim stał się postacią kultową w Argentynie. Estetyka kolejnych odcinków ewoluowała od surowej szarpanej kreski do przesyconych kolorem gładkich form, które pozwalają imitować zdjęcia klasycznej kamery filmowej. Mamy nagłe przesunięcia głębi ostrości, dynamiczne zmiany palety barw spowodowane pojawieniem się nowego źródła światła, oraz niezliczone najazdy, obroty i przejścia, dzięki którym animowany obraz ożywa. Nie można też zapomnieć o postępach, jakich dokonał Mercano w swojej grze aktorskiej, występując w kilkuminutowych filmach.
W sumie powstało 41 epizodów, w których sympatyczny kosmita zmaga się z realiami życia w Buenos Aires.

Twórcy Mercano w pełni wykorzystali wolność, jaką daje animacja. Z jednej strony mamy do czynienia z sci-fi, które umożliwiło wprowadzenie do opowieści niezliczonej liczby elementów i wątków fantastycznych ( laserowe pistolety, wielkie teorie spiskowe, światy wirtualne, piękne Marsjanki). Z drugiej strony przygody Mercano są silnie wpisane w realia Argentyny początku XX wieku. Młodzi filmowcy, którym bliskie są idee anarchizmu i antyglobalizmu, w kolejnych epizodach obnażali patologie toczące ich kraj - i nie tylko. W serialu występuje nawet Bill Clinton, który przerywa na chwilę ważne spotkanie z Monicą Levinsky by zarządzić humanitarne bombardowanie Serbii.

Figlarny politycznie, błazenada z najazdu Marsjan na Ziemię. To promień światła wysłany przez niedocenianą subkulturę kina latynoamerykańskiego. Jedna z niespodzianek Festiwalu Filmów Latynoamerykańskich w Los Angeles. Variety

Marsjanin Mercano to 72-minutowa argentyńska kreskówka. Dowcipna, brutalna i inteligentna. Typ: beavisibuttheadopodobna - nawet zaczyna się od pewnego włamania dokonanego przez dwóch kretynów. Potem na ekran wbiega Mercano - mały, w żółtym kubraku, z zieloną głową - i już nie schodzi aż do końca. Mówi zabawnie, myśli zabawnie. Generalnie jest zabawny. Utkwił na Ziemi i teraz próbuje się wydostać. Niestety, dostaje się w łapy megakorporacji. Już dawno w kinie nie spędziłem aż tak przyjemnie czasu. Cała sala, choć był późny niedzielny wieczór, płakała non stop ze śmiechu. Galopada trafnych i niegłupich dowcipów z apogeum w musicalowej końcówce. Łukasz Figielski, Stopklatka

Bookmark and Share